VIP draft Dane jeszcze bardziej publiczne

„Post-prawda” zostaje słowem roku 2016 według słownika oksfordzkiego, a media i portale społecznościowe są zalewane nierzetelnymi lub fałszywymi informacjami. Powód jest oczywisty: autorzy kłamliwych wiadomości manipulują dzięki nim nastrojami społeczeństwa i mogą wpływać na ich zachowanie i decyzje – np. zachęcić do protestowania albo zagłosowania na daną opcję podczas wyborów. Jak się bronić przed kłamstwami? Fact-checking, czyli sprawdzanie przez dziennikarza czy reportera informacji, którą k

Bywa jednak, że w natłoku danych nie weryfikuje się wszystkiego, a rola fact-checkerów przypada odbiorcom mediów. Sprawdzenie, czy informacja, którą przedstawia polityk czy aktywista miejski nie jest proste – bez odpowiednich narzędzi może się wręcz okazać niewykonalne dla zwykłego obywatela. Niektórzy daliby wiele, żeby informacje dotyczące funkcjonowania państwa były dostępne na wyciągnięcie ręki. W teorii każdy z nas ma dostęp do publicznych danych, ale nie zawsze mamy czas i ochotę, żeby się z nimi zapoznać – przecież mało kto zaczyna dzień od czytania nowo opublikowanych ustaw i regulacji. Z tego powodu Laboratorium EE wraz z Agorą S.A. tworzy platformę*, informującą obywateli o rzeczach, o których powinni wiedzieć. Hubert Borowski, badacz i analityk z Laboratorium EE opowiada, jak będzie działać.

Pomysł na informowanie obywateli o tym, co robią władze, to nie nowość – organizacje pozarządowe, fundacje i stowarzyszenia starają się obecnie kontrolować rządzących i dbać o informowanie społeczeństwa. Równocześnie coraz więcej danych jest dostępnych publicznie. Dlaczego więc powstaje narzędzie, które z definicji działa podobnie?

Co z tego, że dane są dostępne dla wszystkich, skoro praktycznie nikt z nich nie korzysta? To fakt, że do publicznej wiadomości podaje się wiele informacji, które mogą się komuś przydać. Niestety często trudno się w nie zagłębić.
Np. oświadczenia majątkowe posłów mają formę zeskanowanych dokumentów wypełnionych długopisem. Pojawia się problem z czytelnością danych, nie mówiąc już o tym, że odręcznie wypełnianych dokumentów nie da się przeszukiwać komputerowo. Chcemy pokazać ludziom dane w czytelny i ciekawy sposób. Informacje, które mają wpływ na życie każdego z nas są publikowane w skomplikowanych tabelach. Coraz częściej zdarza się, że dane wyglądają atrakcyjnie, ale i tak nikt się nimi nie interesuje – po prostu bariera braku chęci skorzystania z serwisu jest zbyt duża. Dlatego naszym głównym celem jest podanie danych w sposób, który zainteresuje konkretną osobę.

W tym przypadku dużą rolę pełni na pewno personalizacja?

Typowy obywatel nie odwiedza regularnie stron administracji publicznej i nie sprawdza, czy coś się nie zmieniło w interesującym go prawodawstwie. Dlatego chcemy podrzucać ludziom informacje, które ich interesują. W jaki sposób? Nie jesteśmy w stanie napisać osobnego artykułu dla każdego użytkownika. Jeśli kogoś interesują np. zmiany w prawie dotyczącym przewozu towarów, to raczej żadna ogólnopolska redakcja nie stworzy działu „przewóz towarów” w swojej gazecie, bo za mało ludzi będzie do niego zaglądać. Chcemy pójść o krok dalej. Dlatego będziemy pytać użytkowników o to, co ich interesuje i podsuwać informacje, które im się przydadzą. Ważnym aspektem jest też to, że będą podane w ciekawej formie, bo łatwo zanudzić użytkownika tabelami i mnóstwem liczb. W fazie projektowania wymyśliliśmy więc np. licznik posłów, którzy nigdy nie wyłamują się z dyscypliny partyjnej albo tych, którzy nigdy nie zabrali publicznie głosu.

W jaki sposób projektuje się serwis?

Chcemy, żeby dane w dużej mierze opierały się na nazwiskach polityków. Niedawno pojawił się pomysł, żeby jednym z najważniejszych elementów platformy były profile posłów. Innym z filarów serwisu mają być rzetelne newsy, które będą powstawały w oparciu o bazę informacji. Staramy się, żeby sama baza była jak najmniej widoczna z punktu widzenia użytkownika i żeby działała w niezauważalny sposób – ma po prostu działać i dostarczać wiedzy. Nie chcemy dawać użytkownikowi zbyt dużo opcji wyboru. Na pierwszy rzut oka pełna dowolność, np. w wyszukiwaniu określonych danych wydaje się dobrym pomysłem, ale wiemy z doświadczenia, że mało kto będzie korzystał z takiej opcji, a serwis stanie się automatycznie bardziej skomplikowany. Staramy się znaleźć złoty środek.


* Projekt powstaje w ramach funduszu Google Digital News Initiative, którego celem jest wspieranie branży dziennikarskiej i mediów. W ramach programu, firma Google dotuje projekty dla mediów, które mają pomysł na innowacje. Praca nad projektem zaczęła się w grudniu 2016 r., a zakończy się w sierpniu 2017 r.